eu-panele.pl

Czy panele fotowoltaiczne mogą leżeć? Analiza wad i wpływu na efektywność w 2025 roku

Redakcja 2025-04-25 15:49 | 16:36 min czytania | Odsłon: 7 | Udostępnij:

Zacznijmy od pytania, które często pojawia się w kontekście nietypowych instalacji fotowoltaicznych: czy panele fotowoltaiczne mogą leżeć płasko na dachu, niczym naleśniki na patelni? Intuicja podpowiada, że niekoniecznie jest to optymalne, a szybka odpowiedź, która rozwieje wszelkie wątpliwości brzmi: tak, technicznie panele fotowoltaiczne mogą leżeć płasko, choć to *ale* kryje w sobie szereg wyzwań i kompromisów, które mają kluczowe znaczenie dla wydajności i bezpieczeństwa całej inwestycji. Zanurzmy się w świat kątów i nachyleń, by sprawdzić, czy płaskie ułożenie to faktycznie korzystne rozwiązanie dla Twojego portfela i budynku, czy może droga najeżona problemami czekającymi tuż za rogiem.

Czy panele fotowoltaiczne mogą lezec

Patrząc na dane zbierane z tysięcy instalacji na przestrzeni lat w różnych warunkach klimatycznych, można zauważyć pewne trendy dotyczące wpływu kąta nachylenia na uzyski energii. Poniższa tabela przedstawia uśrednione, szacunkowe wartości rocznej utraty wydajności dla paneli ułożonych całkowicie płasko (pod kątem 0°), w porównaniu do instalacji zamontowanych pod optymalnym kątem dla danej szerokości geograficznej, maksymalizującym roczne uzyski.

Szerokość Geograficzna (przybliżone położenie) Szacowany Optymalny Kąt Nachylenia (°) Szacunkowa Roczna Utrata Wydajności (dla montażu 0°)
Północ Polski (~54°) 45 - 50 ok. 15% - 20%
Centrum Polski (~52°) 40 - 45 ok. 12% - 18%
Południe Polski (~49°) 35 - 40 ok. 10% - 15%

Jak widać w prezentowanych danych, redukcja wydajności przy zerowym nachyleniu nie jest marginalna i stanowi realną stratę energetyczną w skali roku, która znacząco różni się w zależności od położenia geograficznego i związanego z tym nasłonecznienia. Optymalny kąt nachylenia paneli fotowoltaicznych w Polsce zazwyczaj oscyluje w okolicach 35-45 stopni, choć precyzyjnie wyliczony kąt i orientacja względem południa (na ogół południe) są kluczowe dla maksymalizacji rocznej produkcji energii elektrycznej. Układanie paneli płasko, czyli pod kątem 0 stopni, oznacza ignorowanie geometrii ruchu słońca na niebie i znaczące obniżenie kąta padania promieni słonecznych na powierzchnię paneli przez większą część roku, co bezpośrednio przekłada się na niższe uzyski, stawiając poważne pytania o zasadność takich rozwiązań.

Spadek efektywności paneli fotowoltaicznych przy montażu płaskim

Decyzja o montażu paneli fotowoltaicznych całkowicie płasko na dachu, choć może wydawać się prostsza logistycznie, to z perspektywy inżynierii i maksymalizacji produkcji energii jest działaniem wbrew naturze i fizyce światła. Promienie słoneczne docierają do powierzchni ziemi pod różnymi kątami w ciągu dnia i w ciągu roku, zależnie od pory dnia, pory roku i szerokości geograficznej, na której się znajdujemy. Aby panel fotowoltaiczny działał z najwyższą możliwą wydajnością, powierzchnia jego ogniw powinna być jak najbardziej prostopadła do padających promieni słonecznych, chociaż optymalizuje się to dla rocznego uśrednienia. W praktyce oznacza to nachylenie panele pod kątem zbliżonym do kąta szerokości geograficznej lokalizacji, korygując często o kilka stopni w dół w celu maksymalizacji produkcji letniej kosztem zimowej, co w Polsce zazwyczaj daje kąt w przedziale 35-45 stopni.

Gdy panele są zamontowane płasko, ich powierzchnia jest pozioma, co oznacza, że słońce jest prostopadłe do nich tylko w momencie, gdy znajduje się dokładnie w zenicie (co w Polsce w zasadzie nigdy się nie zdarza, słońce w południe nigdy nie osiąga 90 stopni nad horyzontem nawet latem) lub gdy jest nisko nad horyzontem rano i wieczorem, pod kątem zbliżonym do zera względem panelu. Przez większość dnia i roku, słońce znajduje się na różnej wysokości nad horyzontem, a płaska powierzchnia paneli "widzi" to słońce pod dużym, nieoptymalnym kątem, znacząco redukując ilość energii świetlnej docierającej do ogniw per jednostkę powierzchni. Jest to efekt wynikający z funkcji cosinus kąta padania światła – im kąt między promieniem słońca a prostopadłą do powierzchni panelu jest większy, tym mniejsza efektywna powierzchnia "zbierająca" światło, proporcjonalnie do cosinus tego kąta. Na przykład, jeśli słońce jest 45 stopni nad horyzontem, a panel jest płaski (0 stopni nachylenia), kąt padania światła na powierzchnię panelu wynosi 45 stopni (zakładając południe i brak azymutu), co oznacza, że efektywna moc odbierana jest proporcjonalna do cosinus(45°) ≈ 0.707, czyli już na starcie tracimy niemal 30% potencjału względem sytuacji, gdyby słońce było prostopadle (cos(0°)=1).

Roczne straty wydajności wynikające z montażu płaskiego instalacji fotowoltaicznej w Polsce mogą sięgać od 10% do nawet ponad 20%, co zostało zilustrowane w przedstawionej tabeli danych. Co istotne, te straty rozkładają się nierównomiernie w ciągu roku. Największe dysproporcje obserwujemy w miesiącach zimowych, gdy słońce jest nisko nad horyzontem, a kąt padania na płaskie panele jest wyjątkowo niekorzystny. Straty w produkcji zimowej mogą być drastycznie większe niż roczne uśrednienie, czyniąc instalację płaską szczególnie nieefektywną w okresach, gdy energii ze słońca i tak jest najmniej.

Rozważmy studium przypadku: typową instalację o mocy 6 kWp, zlokalizowaną w centralnej Polsce. Przy optymalnym kącie nachylenia i orientacji, taka instalacja mogłaby wygenerować około 5500-6000 kWh rocznie. Montaż tej samej instalacji w konfiguracji płaskiej, zgodnie z danymi, może obniżyć roczną produkcję do poziomu 4500-5300 kWh. Różnica wynosząca 700-1000 kWh rocznie to nie tylko strata potencjalnej zielonej energii, ale także konkretna kwota pieniędzy. Przyjmując orientacyjną cenę energii z siatki na poziomie 0.6 PLN/kWh (w systemie net-billingu lub konsumpcji własnej), roczna strata finansowa może wynosić od 420 PLN do 600 PLN. W perspektywie 25 lat pracy instalacji, skumulowana utrata korzyści finansowych może sięgnąć od 10 500 PLN do nawet 15 000 PLN, co stanowi poważne uszczuplenie zwrotu z inwestycji.

Co więcej, niska wydajność płaskich paneli wpływa na ekonomiczny aspekt inwestycji. Okres zwrotu z poniesionych nakładów finansowych ulega znacznemu wydłużeniu. Zamiast zakładanych 7-10 lat, może wynieść 10-14 lat lub nawet dłużej, zależnie od skali strat i przyszłych cen energii. To "kara" finansowa płacona rok po roku za wybranie pozornie prostszego rozwiązania instalacyjnego, które w rzeczywistości okazuje się być nieefektywne energetycznie. Inwestując w panele fotowoltaiczne, oczekujemy konkretnych, mierzalnych oszczędności i zysków z wyprodukowanej energii. Płaski montaż podważa fundament tych oczekiwań, znacząco ograniczając potencjalne korzyści płynące z transformacji energetycznej.

Warto również zauważyć, że nie wszystkie typy paneli reagują identycznie na kąt padania światła. Nowoczesne technologie mogą wykazywać nieco lepszą tolerancję na odchylenia od prostopadłości, ale podstawowa zasada fizyki pozostaje niezmienna. Co więcej, brak optymalnego nachylenia sprawia, że panele są bardziej wrażliwe na wszelkie przeszkody na horyzoncie czy pobliskie zacienienia, które mogą dodatkowo pogorszyć uzyski, ponieważ nawet rozproszone światło docierające z innych kierunków jest odbierane mniej efektywnie, gdy panel leży płasko.

Kuszące może być argumentowanie, że na dużej, płaskiej powierzchni dachu zmieścimy więcej paneli, rekompensując w ten sposób niższą jednostkową wydajność każdego z nich. Jednak taka strategia oznacza wyższe koszty początkowe związane z zakupem i montażem większej liczby modułów, co w efekcie nie poprawia efektywności inwestycji na jednostkę zainwestowanego kapitału, a jedynie zwiększa łączną zainstalowaną moc nominalną kosztem jednostkowej efektywności produkcji energii.

Reasumując tę sekcję, płaskie ułożenie paneli fotowoltaicznych to prosta droga do znaczącej i trwałej utraty potencjalnej produkcji energii. Jest to kompromis, który najczęściej nie ma uzasadnienia ekonomicznego ani technicznego, jeśli celem jest maksymalizacja korzyści płynących z inwestycji w fotowoltaikę w warunkach klimatycznych Polski.

Problem gromadzenia się śniegu na płaskich instalacjach

Ah zima! Dla wielu czas białego szaleństwa, gorącej czekolady i relaksu, ale dla posiadaczy paneli fotowoltaicznych – często okres zmartwień. Szczególnie dla tych, którzy zdecydowali się na montaż płaski lub pod minimalnym kątem. Wyobraź sobie sytuację: śnieg sypie z rękawa, siedzimy sobie w ciepłym domu patrząc przez okno na nasze panele, które powoli znikają pod białą pierzyną. Bynajmniej nie jest to romantyczny widok; to raczej prognoza zerowej produkcji energii i potencjalnych kłopotów. Panele płaskie są szczególnie narażone na akumulację śniegu, znacznie bardziej niż te zamontowane pod optymalnym, stromym kątem. Brak wystarczającego kąta nachylenia sprawia, że śnieg po prostu nie ma naturalnej tendencji do zsuwania się pod wpływem grawitacji.

W przeciwieństwie do paneli nachylonych, gdzie nawet minimalne nagrzewanie od słabego zimowego słońca, wiatr czy grawitacja pomagają w naturalnym oczyszczaniu powierzchni, panele leżące płasko stają się idealnym placem akumulacyjnym dla opadów atmosferycznych. Świeży, puszysty śnieg z łatwością osiada na poziomej powierzchni. Jeśli temperatura oscyluje w okolicach zera lub lekko powyżej w dzień, a spada poniżej zera w nocy, może dochodzić do częściowego topnienia i ponownego zamarzania śniegu. Ten proces prowadzi do jego kompresji i zwiększenia gęstości, a co za tym idzie – wagi. Może też utworzyć się twarda skorupa lodowa lub lód właściwy, który jest znacznie trudniejszy do usunięcia.

Długotrwałe zaleganie pokrywy śnieżnej to nie tylko blokada dostępu światła słonecznego (o czym szerzej w kolejnym rozdziale), ale przede wszystkim fizyczne obciążenie. Kilka centymetrów świeżego puchu nie waży zbyt wiele, może 5-10 kg/m². Ale już 20 cm mokrego, zajeżdżonego śniegu to ciężar rzędu 50-100 kg/m², a 10 cm lodu to nawet 90 kg/m². Gdy pomnożymy to przez powierzchnię całej instalacji, otrzymujemy dodatkowe obciążenie rzędu setek, a w przypadku większych systemów, nawet tysięcy kilogramów.

Dla przykładu, instalacja o mocy 8 kWp może składać się z około 20 modułów o powierzchni około 1.8 m² każdy, co daje łączną powierzchnię około 36 m². Jeżeli na tej powierzchni zalega warstwa 30 cm mokrego, zbitego śniegu (gęstość około 300 kg/m³), to dodatkowe obciążenie wynosi 0.3 m * 300 kg/m³ * 36 m² = 3240 kg! To waga średniej wielkości samochodu osobowego, umieszczona punktowo na dachu. Nawet zakładając, że obciążenie rozkłada się na pewnej powierzchni, jest to kolosalna masa dodana do normalnego obciążenia konstrukcyjnego dachu.

Ten ciężar stwarza realne zagrożenie. Konstrukcja dachu, zwłaszcza w starszych budynkach, mogła nie być projektowana na tak ekstremalne dodatkowe obciążenia. O ile nowoczesne systemy montażowe i panele mają certyfikaty odporności na obciążenie śniegiem (często do 5400 Pa, co odpowiada około 550 kg/m²), to ten parametr dotyczy wytrzymałości *samego panelu* i *systemu montażowego*. Nie obejmuje on jednak wytrzymałości *konstrukcji dachu*, na którym system jest posadowiony. Monterzy instalacji na dachu płaskim muszą bezwzględnie wykonać lub zlecić ekspertyzę nośności dachu, uwzględniając ciężar własny systemu (paneli, konstrukcji, balastu, jeśli występuje) plus maksymalne przewidywane obciążenie śniegiem i wiatrem.

Niewielkie nachylenie, nawet rzędu 5-10 stopni, często stosowane w konstrukcjach pod płaskie instalacje fotowoltaiczne (chociaż użytkownik pyta o *leżenie* płasko, w praktyce często używa się minimalnego kąta), może *trochę* pomóc, ale nie rozwiązuje problemu całkowicie. Taki minimalny kąt jest wciąż niewystarczający do swobodnego zsuwania się zbitego lub mokrego śniegu. Nadal istnieje wysokie ryzyko jego zalegania przez długie tygodnie, a nawet miesiące w regionach o obfitych opadach i ujemnych temperaturach. W takim przypadku, śnieg będzie gromadził się aż do momentu, gdy stopnieje sam lub zostanie usunięty mechanicznie.

Rozważmy również kwestię regionalnych stref obciążenia śniegiem. Polska podzielona jest na strefy o zróżnicowanych wymaganiach dotyczących nośności dachów. Montaż płaski w strefie o wysokim obciążeniu śniegiem bez odpowiedniego dostosowania lub wzmocnienia konstrukcji dachu jest działaniem obarczonym bardzo wysokim ryzykiem strukturalnym. W regionach podgórskich, gdzie opady śniegu bywają intensywne i długotrwałe, panele ułożone płasko stają się wręcz "pułapką" na śnieg, potęgującą zagrożenie dla bezpieczeństwa budynku. Co gorsza, w takim przypadku, zalegający śnieg nie dość, że obciąża konstrukcję, to jeszcze całkowicie blokuje produkcję energii, eliminując korzyści z inwestycji w okresie zimowym, kiedy zapotrzebowanie na energię (np. do ogrzewania) może być największe.

Problem ten potęguje fakt, że usunięcie śniegu z paneli wymaga dostępu do dachu i fizycznej pracy. Jest to niebezpieczne zadanie, zwłaszcza na śliskiej, często oblodzonej powierzchni. Użycie nieodpowiednich narzędzi, takich jak metalowe łopaty czy ostre szczotki, może prowadzić do porysowania lub uszkodzenia powierzchni paneli, a nawet naruszenia delikatnych elementów, takich jak złącza czy okablowanie. Nie można także zapomnieć o ryzyku nierównomiernego obciążenia paneli podczas odśnieżania, co może doprowadzić do ich pęknięcia. Bezpieczne, dedykowane narzędzia do odśnieżania paneli (np. miękkie szczotki na teleskopowych kijach) istnieją, ale ich użycie wymaga wysiłku, czasu i zachowania szczególnej ostrożności.

Dodatkowo, na płaskich powierzchniach, roztopiona w ciągu dnia woda z topniejącego śniegu może spływać, a następnie zamarzać nocą, tworząc warstwy lodu. Procesy topnienia i zamarzania (cykle freeze-thaw) mogą obciążać nie tylko konstrukcję paneli, ale i systemu montażowego, a także wpływać na szczelność samego pokrycia dachowego. Lód ma większą objętość niż woda w stanie ciekłym, a jego rozprężanie może prowadzić do powstawania naprężeń i uszkodzeń. W ekstremalnych przypadkach może dojść do utworzenia tzw. zapór lodowych (ice dams), które blokują naturalny odpływ wody, kierując ją pod pokrycie dachu i prowadząc do przecieków. Wszystko to, co w przypadku dachów spadzistych jest często rozwiązywane w naturalny sposób dzięki grawitacji, na płaskich powierzchniach staje się źródłem poważnych komplikacji.

W przypadku dachów, na których nie ma możliwości zamontowania paneli pod kątem, projektanci instalacji często muszą zastosować specjalne konstrukcje podnoszące moduły i nadające im minimalne, kilku-, kilkunastostopniowe nachylenie. Nawet to minimalne nachylenie, choć nie rozwiązuje problemu utraty wydajności od kąta padania światła w takim stopniu jak optymalny kąt, *może* częściowo pomóc w odprowadzaniu wody i minimalizacji zbierania się niektórych zanieczyszczeń. Jednak dla skutecznego zsuwania się śniegu nadal jest ono niewystarczające, a dodatkowa konstrukcja zwiększa koszty instalacji i jej wagę, potęgując problem obciążenia strukturalnego dachu.

Podsumowując ten obszerny temat, problem gromadzenia się śniegu na płaskich instalacjach fotowoltaicznych jest realnym i poważnym wyzwaniem w klimacie takim jak polski. Powoduje nie tylko utratę produkcji energii, ale przede wszystkim stwarza ryzyko strukturalne dla dachu i samych paneli z powodu znacznego dodatkowego obciążenia od zalegającej i zamarzającej pokrywy śnieżnej. Jest to aspekt, który absolutnie musi być uwzględniony przy projektowaniu i ocenie celowości montażu paneli w konfiguracji płaskiej.

Wpływ śniegu i zabrudzeń na produkcję energii z paneli płaskich

Zalegający na panelach fotowoltaicznych śnieg to nie tylko estetyczny problem, zmieniający krajobraz dachu. To przede wszystkim realne i często dotkliwe obniżenie wydajności systemu, w skrajnych przypadkach prowadzące do niemal całkowitego zatrzymania generacji prądu elektrycznego. Panel fotowoltaiczny potrzebuje światła słonecznego, aby generować energię. Śnieg, w zależności od grubości i struktury, działa jak izolator, blokując dostęp promieni słonecznych do ogniw fotowoltaicznych znajdujących się pod nim. Jest to prosta zasada: brak światła równa się brakowi produkcji energii.

Nawet stosunkowo cienka warstwa śniegu, rzędu kilku centymetrów świeżego puchu, może znacząco zredukować produkcję energii, ponieważ rozprasza lub częściowo pochłania padające światło, zanim dotrze ono do ogniw. Grubsza pokrywa śnieżna, szczególnie mokry, zbity śnieg lub lód, staje się praktycznie nieprzezroczysta dla promieni słonecznych, skutkując niemal całkowitym zatrzymaniem generacji prądu przez zasypane panele. To, co na panelach nachylonych może samoistnie zsunąć się w ciągu kilku godzin lub dni pod wpływem grawitacji, ciepła paneli i wiatru, na płaskich panelach fotowoltaicznych może zalegać przez długie tygodnie.

Ten wydłużony okres braku lub mocno ograniczonej produkcji energii ma bezpośredni, negatywny wpływ na całkowitą roczną produkcję systemu i na korzyści finansowe z niego płynące. W okresie zimowym, gdy dni są krótsze, a słońce nisko, i tak oczekiwane uzyski są niższe niż latem. Jednak nadal zdarzają się słoneczne, choć mroźne dni, które mogłyby pozwolić na znaczące uzupełnienie bilansu energetycznego, np. ładowanie magazynu energii czy zasilenie pompy ciepła. Gdy jednak panele są przykryte śniegiem, ten potencjał jest całkowicie marnowany. Długotrwałe zaleganie śniegu może sprawić, że miesięczna produkcja w zimie spadnie niemal do zera, eliminując całkowicie wkład fotowoltaiki w pokrycie zimowego zapotrzebowania na energię.

Rozważmy wpływ na typowy system o mocy 6 kWp. W miesiącach zimowych, np. w grudniu czy styczniu, taka instalacja na południu Polski, zamontowana optymalnie, mogłaby wyprodukować orientacyjnie 100-200 kWh miesięcznie. Gdy jednak panele leżą płasko i są pokryte śniegiem przez dwa tygodnie, strata potencjalnych uzysków w tym okresie, nawet przy kilku słonecznych dniach, może wynieść kilkadziesiąt, a nawet ponad 100 kWh. Skumulowana strata przez całą zimę, przy wielokrotnym zasypywaniu, może być znacząca i w sumie wynieść kilkaset kilowatogodzin rocznie, pogłębiając utratę wydajności wynikającą już z samego nieoptymalnego kąta nachylenia.

Efekt zacienienia wywołany przez śnieg jest dodatkowo potęgowany w instalacjach, gdzie panele połączone są szeregowo (w stringi), a nie są zoptymalizowane indywidualnie (np. przy użyciu mikroinwerterów czy optymalizatorów mocy). Nawet jeśli tylko część paneli w stringu jest pokryta śniegiem, produkcja energii w całym stringu może drastycznie spaść, ponieważ najsłabszy element ogranicza moc całego obwodu. To jak ze sztafetą, w której jeden z biegaczy zatrzymuje się – cała drużyna przestaje posuwać się naprzód w oczekiwanym tempie. Płaskie ułożenie paneli i nierównomierne topnienie śniegu lub pojawianie się lokalnych zacienień od nawisów potęguje to negatywne zjawisko.

Oprócz śniegu, na płaskich powierzchniach w znacznie większym stopniu kumulują się także inne zabrudzenia: kurz, pyłki, liście, piasek, a także ptasie odchody. Na panelach nachylonych deszcz w naturalny sposób spłukuje większość tych zanieczyszczeń. Grawitacja pomaga wodzie opadowej swobodnie spływać, unosząc brud z powierzchni. Na instalacjach płaskich, woda może stagnować, tworząc kałuże, które po odparowaniu pozostawiają osady i zacieki. Liście i gałązki opadają i zalegają, nie mając możliwości zmycia przez deszcz. Ptasi odchody schną i twardnieją, tworząc trwałe, punktowe zacienienia, których usunięcie bez fizycznej interwencji jest niemożliwe.

Kumulacja zabrudzeń na panelach ułożonych płasko powoduje długotrwałe, chroniczne straty w produkcji energii, które sumują się przez cały rok, a nie tylko w sezonie zimowym. Szacuje się, że nawet "niewielkie" zabrudzenia mogą obniżać roczną produkcję o 5-10% w przypadku paneli bez samoczyszczącego kąta nachylenia, a poważniejsze zanieczyszczenia lub dłuższe okresy braku deszczu mogą skutkować stratami rzędu 15% lub więcej. W przypadku paneli nachylonych problem ten jest zazwyczaj znacznie mniej dotkliwy i wymaga czyszczenia znacznie rzadziej (często wcale, jeśli deszcz regularnie oczyszcza powierzchnię).

Choć istnieją firmy oferujące profesjonalne mycie paneli, jest to dodatkowy koszt i niedogodność. Mycie dużej instalacji może kosztować kilkaset, a nawet ponad tysiąc złotych, zależnie od dostawcy, stopnia zabrudzenia i trudności dostępu. Rachunek jest prosty: czy warto ponosić ten koszt (regularnie, np. raz czy dwa razy do roku) i angażować czas, aby odzyskać część utraconej energii? Wiele osób uznaje, że jest to inwestycja w energię "droższą" niż ta pozyskiwana bez konieczności dodatkowych zabiegów. Poza tym, mycie ręczne zawsze niesie ze sobą ryzyko uszkodzenia delikatnej powierzchni paneli.

Zarówno zalegający śnieg, jak i kumulujące się zabrudzenia stanowią poważne wyzwania dla montażu płaskiego paneli fotowoltaicznych, bezpośrednio wpływając na ich zdolność do produkcji energii. Problem ten jest na tyle znaczący, że powinien być kluczowym czynnikiem branym pod uwagę przy wyborze konfiguracji instalacji. Potencjalne oszczędności na prostszym montażu konstrukcji płaskiej są zazwyczaj wielokrotnie niższe niż skumulowane straty w produkcji energii w ciągu całego okresu eksploatacji systemu, co podważa ekonomiczny sens takiego rozwiązania w większości przypadków.

Dodatkowe obciążenie konstrukcji dachu i paneli

Zainstalowanie paneli fotowoltaicznych na dachu, niezależnie od kąta nachylenia, zawsze stanowi dodatkowe obciążenie dla konstrukcji nośnej budynku. Musimy uwzględnić ciężar samych paneli, wagi systemu montażowego oraz dodatkowych elementów, takich jak okablowanie czy zabezpieczenia. W przypadku typowego panelu fotowoltaicznego, jego masa waha się zazwyczaj od 20 do 30 kg. System montażowy dodaje kolejne kilogramy – lekkie szyny i uchwyty na dachy skośne to jedno, a rozbudowane konstrukcje podnoszące z balastem lub wymagające licznych punktów kotwiących na dachy płaskie to zupełnie inna historia. Na płaskim dachu, gdzie często nie ma możliwości penetracyjnego montażu, wykorzystuje się systemy balastowe. Balast, którym mogą być specjalne bloki betonowe, płyty chodnikowe lub nawet żwir wsypywany do tac, ma za zadanie dociążyć konstrukcję i zabezpieczyć panele przed poderwaniem przez wiatr.

Potrzeba balastu wynika z faktu, że bez odpowiedniego kąta i solidnego mocowania do konstrukcji nośnej dachu, panele na płaskiej powierzchni są wyjątkowo podatne na siły aerodynamiczne, zwłaszcza wiatr ssący, który próbuje je unieść. Ilość wymaganego balastu jest ściśle zależna od strefy wiatrowej, wysokości budynku, obecności i wysokości attyk czy ścianek kolankowych na dachu, a także od samej konstrukcji systemu montażowego i odległości paneli od krawędzi dachu (w narożach i przy krawędziach występują największe siły wiatru). Dla pojedynczego panelu 1.8 m², w zależności od tych czynników, wymagany balast może wynosić od kilkudziesięciu do ponad stu kilogramów.

Dla instalacji o mocy 6 kWp, składającej się z 15-20 paneli (załóżmy 18 paneli po 22 kg = 396 kg), ciężar samego systemu balastowego może być porażający. Jeśli każdy panel wymaga średnio 80 kg balastu (wcale nierealne w wyższych budynkach lub w bardziej wietrznych lokalizacjach), całkowita waga balastu wyniesie 18 * 80 kg = 1440 kg! Dodając do tego ciężar paneli i konstrukcji montażowej (np. 200 kg), łączna masa systemu przed uwzględnieniem obciążenia śniegiem to już około 2000 kg! Taka waga, choć rozłożona na powierzchni, stanowi bardzo znaczące obciążenie stałe (dead load) dla dachu.

Problemy strukturalne ryzyka montażu płaskiego eskalują w miesiącach zimowych, kiedy do ciężaru własnego systemu i balastu dochodzi waga zalegającego śniegu i lodu. Jak już wcześniej obliczyliśmy, warstwa 30 cm mokrego śniegu na 36 m² może ważyć ponad 3 tony. Sumując wagę systemu balastowego (załóżmy 2 tony dla uproszczenia na nieco większą powierzchnię) i wagę śniegu, otrzymujemy łączne obciążenie rzędu 5 ton na stosunkowo niewielkiej powierzchni dachu, na którym zainstalowano panele. Ta masa musi być przeniesiona przez konstrukcję dachu do elementów nośnych budynku, takich jak ściany czy słupy.

Każda konstrukcja dachu ma określoną nośność, czyli zdolność do przenoszenia obciążeń, wyrażoną zazwyczaj w kilogramach lub kiloniutonach na metr kwadratowy. Projekty budowlane muszą uwzględniać różne rodzaje obciążeń: stałe (ciężar samego dachu, materiałów izolacyjnych, wykończeniowych, systemów wentylacyjnych, a także właśnie paneli PV i balastu), zmienne użytkowe (ludzie, wyposażenie) oraz zmienne klimatyczne (śnieg, wiatr). W Polsce obowiązują normy określające minimalne wartości obciążeń śniegiem dla poszczególnych stref klimatycznych, które są znacznie wyższe w regionach górskich czy nadmorskich. Problemy pojawiają się, gdy sumaryczne obciążenie, zwłaszcza w ekstremalnych warunkach, przekracza zakładaną w projekcie dachu nośność lub znacząco zbliża się do granicy bezpieczeństwa.

W przypadku dachów płaskich, często stosowanych w budynkach komercyjnych, magazynowych, czy wielorodzinnych, konstrukcja może być wykonana z różnych materiałów – żelbetu, stali czy drewna. Nośność takich dachów jest zróżnicowana i zawsze wymaga indywidualnej oceny. Dodanie systemu fotowoltaicznego, zwłaszcza tego wymagającego ciężkiego balastu i narażonego na akumulację śniegu, wymaga bezwzględnej konsultacji z uprawnionym inżynierem konstruktorem. Taki specjalista musi przeprowadzić dokładną analizę obciążeń i zweryfikować, czy istniejąca konstrukcja dachu jest w stanie bezpiecznie przenosić wszystkie dodatkowe masy, w tym potencjalnie ekstremalne obciążenie śniegiem na panelach, które nie mają możliwości samoistnego oczyszczania.

Nawet jeśli panel i system montażowy są certyfikowane na wysokie obciążenia śniegiem, nie oznacza to, że dach pod spodem jest na to gotowy. Zlekceważenie konieczności sprawdzenia nośności dachu może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji – od lokalnych ugięć i odkształceń konstrukcji, przez uszkodzenia warstw izolacji i hydroizolacji prowadzące do przecieków i zawilgocenia budynku, aż po, w najczarniejszych scenariuszach, częściowe zawalenie dachu lub elementów nośnych. Naprawa takich szkód jest niezwykle kosztowna i czasochłonna, a także niebezpieczna dla mieszkańców lub użytkowników budynku.

Obciążenie śniegiem na panelach płaskich to nie tylko dodatkowa masa, ale też inne zagrożenia mechaniczne. Zbity, zamarznięty śnieg i lód mogą wywierać siły rozporowe i ścinające na ramy paneli i elementy montażowe, szczególnie podczas cykli topnienia i zamarzania. Nierównomierne rozłożenie śniegu na powierzchni instalacji może prowadzić do punktowego przeciążenia i lokalnych naprężeń w konstrukcji dachu, które mogą być groźniejsze niż równomierny rozkład masy. Nawet, jeśli system montażowy jest modułowy i panele są montowane na pojedynczych podporach z balastem, waga śniegu zgromadzonego na panelu sumuje się i obciąża te punkty podparcia.

Dlatego też, kluczowe jest, aby każdy projekt montażu płaskiego paneli fotowoltaicznych poprzedzony był szczegółową analizą konstrukcyjną dachu wykonaną przez wykwalifikowanego inżyniera. Nie wystarczy polegać jedynie na zapewnieniach producenta paneli czy systemu montażowego o ich wytrzymałości na obciążenie. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo konstrukcji dachu ponosi inwestor i osoba projektująca instalację (jeśli projekt obejmuje część budowlaną lub jest oparty na samodzielnej analizie). W niektórych przypadkach, konieczne może okazać się wzmocnienie konstrukcji dachu przed instalacją, co oczywiście wiąże się z dodatkowymi kosztami, które trzeba wkalkulować w budżet inwestycji. Rezygnacja ze wzmocnień z powodu kosztów przy istniejących wątpliwościach co do nośności jest skrajnie nieodpowiedzialna i stanowi ogromne ryzyko.

Podsumowując, dodatkowe obciążenie dla konstrukcji dachu wynikające z ciężaru paneli, systemu montażowego (w tym często znacznego balastu) oraz, co najważniejsze, z akumulującego się na płaskiej powierzchni śniegu i lodu, stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań i zagrożeń związanych z instalacjami leżącymi. Wymaga to rygorystycznej oceny technicznej, uwzględnienia lokalnych warunków klimatycznych i stref obciążenia, a często także poniesienia dodatkowych kosztów związanych z ewentualnym wzmocnieniem konstrukcji dachu, co jest absolutnie niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa budynku i trwałości samej instalacji.